Impreza urodzinowa była raczej szalonawa i raczej fantastyczna. Nie zmienia to jednak faktu, że zawsze po takim dniu, a raczej dniu i nocy, spędzonym z przyjaciółmi na stosunkowo kulturalnym pijaństwie, organizowaniu w mieszkaniu dwudziestoczterogodzinnej komuny, zawodach w curlingu na klatce schodowej, malowaniu paznokci, a właściwie całych dłoni, walce na pantenol i lakier do włosów (Konrad, z całym szacunkiem uważam, że wygrałam!) i innych szaleństwach, potrzebuję chwili tracenia czasu i bezcelowego siedzenia na ławce. Zresztą planty okazały się całkiem idealne do realizacji tej potrzeby.
Jeszcze przed imprezą byliśmy w Mulholland Drive (tak, znowu), gdzie dostałam spontaniczny prezent od Piotrka w postaci wymarzonych krótkich spodenek z wysokim stanem. I te właśnie spodenki okazały się w sam raz pasować do takiego leniwego, poimprezowego dnia.
ubrania: spodenki-Mulholland Drive, tiszert,pasek-Stradivarius, buty,okulary,szalik-unknown, sweter-Miss Modarte, kapelusz-h&m, torba-Solar.
Tak przy okazji, jeszcze raz dziękuję wszystkim za sobotę! :*
Lately
8 lat temu
Boze! jakie boskie szorty! i sweter jest boski! lubie Twój styl bardzo!
OdpowiedzUsuńDziękuję i się peszę strasznie! :)
OdpowiedzUsuńNie pesz się ; ) , jejjuuu planty krakowskie to dla mnie takie magiczne zdjęcie:D
OdpowiedzUsuńtroszke bym sie dziwnie czuła balując w takim dniu..
OdpowiedzUsuńportki są super, ale te z poprzedniego posta są moimi ulubiencami!
OdpowiedzUsuńw.