Cracow Fashion Awards to pokazy kolekcji dyplomowych absolwentów krakowskiej Szkoły Artystycznego Projektowania Ubioru. SAPU może nie jest szkołą prestiżową na skalę europejską, ale lokalnie, w Krakowie jest raczej znana. Oczekiwałam więc profesjonalnych pokazów profesjonalnych, bądź quasi profesjonalnych - kolekcji. Niestety się zawiodłam. Najpierw co do samej organizacji. To, co bardzo mi przeszkadzało to fakt, iż wszystko działo się bardzo wolno, modelki, z których większość była raczej amatorkami, poruszały się po wybiegu wolno i nierówno, a w przypadku pokazywania około 60 kolekcji składających się z około 8 outfitów każda, ważne jest, żeby narzucić jakieś tempo. Modelki usiłowały iść w rytm muzyki, która przy niektórych kolekcjach była bardzo wolna. Do tego raczej straszne fryzury (doczepiane warkocze w niezawsze najlepiej dobranym odcieniu) i nijakie makijaże. Poza tym pozostaje kwestia muzyki (wyłaczanej w pół słowa,a nie wyciszanej po każdym pokazie) i pretensjonalnych komentarzy do kolekcji, rzekome inspiracje: secesją (najczęściej), architekturą, rzeźbą, strojem antycznym, czy dekonstruktywizmem rzadko miały realne odbicie w projektach. Do tego dość okropne buty Deichmann do większości strojów.
Teraz sprawa samych kolekcji. Widziałam 43 z 56 prezentowanych, nie mogę się więc wypowiadać o całości, ale mam jakiś ogólny ogląd. Większość z nich była niestety raczej kiepska, albo niespójna, albo banalna, albo przesadzona, albo po prostu straszna. Z tych 43, które widziałam, realnie podobało mi się 5, może 7.
Nie chcę przez to powiedzieć, że żałuję, że przyjechałam i że obejrzałam. Nie żałuję, to było ciekawe doświadczenie i cieszę się, że mogłam zobaczyć kilka z tych kolekcji. Po prostu spodziewałam się czegoś więcej. Czegoś, co mnie rzuci na kolana. Nie rzuciło.
Dodatkową zaletą wybrania się na CFA, była możliwość zobaczenia, a czasem zrobienia zdjęcia, pięknie ubranym gościom tego wydarzenia, a takich tam nie brakowało.