poniedziałek, 8 marca 2010

Pochłaniacz czasu.

Zwykle wtedy, kiedy mam najwięcej rzeczy do zrobienia (sesja!), albo kiedy mam już przerażający bałagan w domu, maszyna do szycia kusi najbardziej. Wczorajszy dzień spełniał oba kryteria, więc zamiast czytać teksty na zajęcia, albo wreszcie posprzątać, spędziłam wieczór na szyciu. W efekcie nie idę dziś na dwa zajęcia (z powodu kompletnego braku przygotowania), oraz stałam się posiadaczką spótnicy z zasłonki w kwiaty z lumpeksu i tuniki z surówki bawełnianej. To chyba jednak nie była najgorsza decyzja.
Zdjęcia tuniki i spódnicy są i kiedyś będą tutaj, ale chwilowo kabel od aparatu zanihilował, w związku z czym wgranie ich przerasta moje zdolności techniczne.
Miłego dnia!

1 komentarz:

  1. oo, skad ja to znam:) kreatywnosc zawsze odzywa sie wlasnie w takich momentach. koniecznie pokaz winnych nieprzespanych nocy!

    w.

    OdpowiedzUsuń